Wschód - „Kaplica w kontenerze, czyli Polacy w Kisielówce”

Kisielówka, wieś na Ukrainie, w której żyje wielu Polaków, nie poddaje się wojnie. Była okupowana i ostrzeliwana przez osiem miesięcy przez Rosjan.
Agresorzy zniszczyli doszczętnie zabytkowy kościół wybudowany w 1853 roku przez Polaków. Świątynia przetrwała dwie wojny światowe i czasy sowieckie. Kiedy w marcu ubiegłego roku odwiedziliśmy po raz pierwszy Kisielówkę - mieszkało tu zaledwie kilka osób. We wsi nie było ani jednego całego domu, przygnębiał widok sterczących, pustych ścian i wypalonego kościoła.
Ludzie jednak postanowili wrócić na ziemię przodków i zacząć nowe życie. Tu wciąż czuć polski duch. Większość mieszkańców to katolicy. Po zburzeniu kościoła nie mieli miejsca spotkań i modlitwy. Proboszcz parafii w Mikołajowie - ksiądz Aleksander Repin zorganizował pomoc również z Polski, dzięki niej na placu wypalonej świątyni postawiono kontenerową kaplicę. Zwykły blaszak stał się symbolicznym kościołem, miejscem spotkań i modlitw… Także nadziei, że z oddalonej od Kisielówki o czterdzieści kilometrów linii frontu, wróg nie przyjdzie tu już po raz drugi.

Пікірлер: 3

  • @pashamishchenya4958
    @pashamishchenya4958Ай бұрын

    Bardzo dziękujemy za pomoc. Jesteście prawidłowymi braciamy dla nas.

  • @oksy6328
    @oksy6328Ай бұрын

    Mieszkam w Rosji, w mieście Kaługa (180 km od Moskwy). A mój były sąsiad, jego nazwisko Gerasimov, zaczął mnie prześladować. Okazało się, że jest rekruterem rosyjskich służb specjalnych. Oferował mi pracę za granicą jako agent przykrywający. Za rok takiej pracy płaci się około 57 000 dolarów. Zrezygnowałam z takiej pracy, ale rekruter się nie poddaje. Teraz służby specjalne próbują rekrutować samotne kobiety, ponieważ mężczyźni mają trudności z wpuszczaniem za granicę.