Marek Papszun zostawił Raków murowany a zastał Piździaków skąkuteryzowany.

"Kibicuje Damianowi, żeby się wyspał" z ust Kuby to to samo gdy prezes klubu mowi, że trener ma jego pelne zaufanie

Akurat robiłem zakupy dzisiaj w częstochowskim Lidlu obok stadionu Rakowa i tam na parkingu spotkałem grupkę zapłakanych piłkarzy łapiących stopa. Opowiadali że jakiś kibic w czapce, którego nigdy nie widzieli wpadł do szatni i zaczął na nich krzyczeć, a potem wszystkich którzy byli krócej niż rok w klubie wygonił, wszystkiemu przyglądał się Pan Michał, ich szef, nawet ich nie bronił, tylko powtarzał "przepraszam Cię Marek", "nie miałem pojęcia", "to nie tak jak myślisz". Najbardziej wstrząsnięty był jakiś napastnik z Gdańska, mówił że 5 miejsce to dobry wynik, rok temu zajął przedostatnie i nikt na niego nie krzyczał wtedy, a tu ten kibic do niego "Czego się przodem do bramki odwracasz?" "Jak masz metr 84 było karłem w cyrku zostać a nie napastnikiem". Był jeszcze taki młodziutki Kubuś z Krakowa, opowiadał że był szczęśliwy, nawet sobie kupił cały zestaw kempingowy, różne gadżety, mówił że miał taką wanienkę kupić i ustawić obok tego krzesełka na którym siedzi, to mógłby w przyszłym sezonie nie dość że oglądać mecz to jeszcze ryby łowić. Potem ten kibic się nawet pojawił, wszyscy w strachu, że będzie druga runda opierniczu, ale zabrał tylko jakiegoś przedszkolaka z Chorwacji i jakiegoś czarnoskórego Niemca, nawet ich przeprosił że tak krzyczał. Myślałem że może lubić Niemców, ale chłopaki powiedzieli że jak taki ich kolega Niemiec z wakacji w Australii wróci to wtedy się okaże że raczej niekoniecznie i że chcieliby to zobaczyć, ale najlepiej zza pancernego szkła w innym pomieszczeniu.

Najbardziej merytoryczny program o Legii Warszawa jaki dane bylo mi obejrzec w ostatnich latach. Nie zapomne go nigdy.

Aż mi się przypomniał draft 2009 Minnesota: -2 wybory w TOP 6 -biorą 2 point guard'ów -żaden z nich nie jest Stephenem Curry'm (7 pick)

Jakis czas temu pisalem, że ogladam Was za Was i za to jacy jesteście, bo pilka sie juz malo interesuje a ekstraklasą to juz w ogóle. Ale ta liga jest tak niesamowita, że nawet ja zacząłem nią tak żyć, że wlaczam w weekend w tle Cracovie z Rakowem i co tydzień obserwuję, czy Puszcza zbliży sie do utrzymania. Teraz, gdy wiedzy nie czerpię z twitterowych wrzutek najciekawszych momentów czuję się jak na matematyce w szkole, gdy zrozumialem twierdzenie cosinusów. Teraz to wszystko ma sens, łączy się i jest jeszcze śmieszniejsze. Jest to dla mnie naprawdę niesamowite, że tak sie stało i z wyczekiwaniem czekam na ostatnią kolejkę i Tetryków po niej. PS. NBA bardziej zainteresowałem się w liceum podczas nauczania zdalnego, kiedy siedziało sie po nocach i nie było co robić, więc zostawały amerykańskie rzucanki. Jako, że interesuję sie sportem, kojarzyłem sporo drużyn i kilkunastu najlepszych zawodników, ale najbliżej mi było do Heat, bo najbardziej kojarzyłem tem zespół z dzieciństwa + Floryda to mój najmniej nielubiany stan. I tak sie zaczęło moje sympatyzowanie im. I ich dochodzenie do finałów Wschodu, czy całej NBA mimo regularnego skreślania, bo przecież Butler na Bucks to za mało, a poza tym jest bez formy, jest świetne do obserwowania i przynosi dużo radości, gdy po raz kolejny okazuje sie, że Miami gra dalej. Historia nie jest niesamowita, aczkolwiek po zeszłorocznej Game 6, gdy Boston wrócił z 0-3 przez dwa dni przygotowywalem się na największą porażkę w dziejach mojego wielkiego kibicowania Heat, do czego na szczęście nie doszło, lecz to był ostatni w moim zyciu (NA RAZIE) moment, gdy sport wywołał u mnie taki smutek, wiec był to wazny dla mnie moment.

Moja przygoda z NBA zaczęła sie od zielonej bluzy San Jose Sharks z rekinem ze złamanym kijem hokejowym w paszczu i kurtki zimowej Chicago Blackhawks z indianinem z piórami w bujnej czuprynie

Orest Lenczyk miał futro z doktora Wielkoszyńskiego, które dawało +20 do mądrości.

Papszun wraca do Rakowa, wchodzi do swojego kantorka. Całe pomieszczenie zajebane laptokami, kąkutrami i tabletami. Na wieszaku na czapki z daszkiem wiszą jakieś drony, kable i inne elektroniczne gówna. Wściekły Papszun wola Świerczewskiego: -MP: Michał, ale towar z tego twojego xkomu to se w sklepie trzymaj, a nie u mnie w gabinecie. Co to k.. jest? -MŚ: Marek, ale to po Dawidzie zostało. Myślałem, że ci się przyda do... -MP: Do dupy mi się przyda, a nie do trenowania. Nie umiałeś Szwagra upilnować i co z moim Rakowem zrobił? Ty popatrz lepiej, na którym miejscu jesteśmy. - MŚ: Ale, Marek... - MP: Srarek, k... Samych was zostawić. Nasprowadzać szrotu to każden jeden umie, ale drużynę zrobić to nie ma komu. Mówiłem tyle razy, jak Szwagier zaczyna pieprzyć coś o xg, półprzestrzeniach, rajdach progresywnych to trzeba mu laptoka schować, piłkę dać i niech trenuje jak człowiek, nie komputery. - MŚ: Ale w pucharach zagrał... - MP: i co? Jacyś praktykanci z Florenckiego gastronomika was wytarmosili. Wołaj mnie to tego Kabanosa. -MŚ: Cardenasa? -MP: No, Kontrabasa tego z Belgii. Jakżeś go zatrudnił to niech się do roboty bierze i mi tu zaraz nowego Gutkovskisa sprowadza. I powiedz tym Tudorom, Kovaceviciom i twoim wynalazkom, że jutro 7:15 zaczynamy trening. Wolne to oni przy Szwagrze mieli, teraz będą zapierdalać. Komputerowcy zajebani. A, kantorek ma być wysprzątany na jutro i wszystkie czapki na miejscu - MŚ: Tak jest Marek...

Moja przygoda z NBA zaczęła się około 1994 roku od karteczek do segregatora z gwiazdami NBA. Natomiast zakończyła się około 1994 na karteczkach do segregatora z gwiazdami NBA.

kiedyś jak grałem w NBA live to miałem w pompie kto tam gra, liczyły się loga które były przepiękne. Teraz to jakiś skandal

@ramona2323

Ай бұрын

Ja pamiętam z lat 90 naklejki z logami drużyn NBA z jakichś gum do żucia, jakie to były piękne i kolorowe grafiki.

Pan Balda z początku rundy to typowy Nazeem - dużo gada, chełpi się, patrzy z góry. Chcesz go uciszyć, pozbyć się ale jest niezniszczalnym NPCem Papszun to Paarturnax - mistrz który wygląda trochę inaczej niż wszyscy, ale ma taki styl bycia i doświadczenie że szanujesz go dużo bardziej niż przeintelektualizowane, innowacyjne Ostrza Mańka Szulik to Maven Czarna Róża - niby nie rządzi ale doskonale wiadomo do kogo iść gdy chcesz coś załatwić A Feio to Alduin - tu uratuje klub spod katowskiego topora, tu pożre kolejny świat, a w międzyczasie żywi się duszami kursantów trenerskich, którzy są zbyt mało ambitni by pracować po 20h na dobę, a zamiast tego balują w Sovngardzie

Marcin Borzęcki x Jakub Myszor: - Potem się trochę Panu życie codzienne zmieniło. Z królewskiego Krakowa do deszczowej Częstochowy. - Paradoksalnie nie był to taki zły czas... - W rundzie wiosennej na boisku spędzone tylko 19 minut - 19 minut? - Tak, po meczu z Cracovią - O to dużo!

Tetrycy zazwyczaj: wyłączamy się już bo późno i nie ma o czym gadać Tetrycy dzis: jedyny program na żywo, na gorąco omawiający powrót papszuna do rakowa. Przeszliście dziś grę redaktorów od newsów, lepiej już nie będzie 😂

Albania istnieje! Albo... Istniała.. byłem tam na wakacjach w 2015 roku, krowy chodziły po ulicach, a autobus jeździł jakieś 20km/h z otwartymi drzwiami i ewentualnie zatrzymywał się w dowolnym miejscu, jeśli chciałeś do niego wsiąść. Piękne wakacje, bo było ciepło i było tanio! Czułem się jak niemiecki emeryt na wakacjach w Polsce. Warto dodać, że byłem wtedy biednym studentem. Jechałem tam autobusem, żeby było taniej 36h w jedną stronę. Piękne to były wakacje

Papszun powinien teraz wylądować na murawie podczas meczu ze Śląskiem tym samym śmigłowcem którym odlatywał rok temu. Śląsk dostanie w ten sposób walkowera i zdobywa mistrzostwo. Na murawie wszyscy szczęśliwi, wielka feta z udziałem obu drużyn, z której po cichu na pobliską zajezdnię tramwajową wymyka się Szwarga z kąkuterem pod pachą.

@iwonawiatr3544

Ай бұрын

Jaga,Jaga,Jaga,Jagiellonia :)

Leszku, ja to sobie inaczej wyobrażam. Papszun wpada do gabinetu Cardenasa: - Najpierw napiłbym się herbatki... z cukrem... bez cytrynki. [...] Teraz powinienem Cię zwolnić. I nikt nic nie powie. A wiesz dlaczego? -Ale trenerze, ale ja nic nie chcę... - Ja z Tobą, dyrektorku, awansu do pucharów nie robiłem - Przepraszam - [...] A Ty, dyrektorku wstajesz i idziesz. I czekasz na moich asystentów. A jak do Ciebie przyjdą, to mówisz "Tak, proszę Pana, oczywiście, proszę Pana. Dwudziestu zawodników, proszę Pana. Trzydziestu zawodników też może być. I pięćdziesięciu, proszę Pana się znajdzie. Dziękuję bardzo, całuję rączki, oczywiście, proszę Pana. "Czy obejrzą Panowie napastnika?" Tak zapytasz, chamie pie*****ny. "Czy obejrzą Panowie napastnika?" I napastnik musi być wysoki... I dobrze grać tyłem do bramki... Jak Gutkovskis

Był rok 2009, miałem 9 lat, w bibiliotece szkolnej znalazłem książkę o najlepszych sportowcach, patrzę jest koszykówka, Jordana znałem z opowiadań kuzynów czy rodziców, mama była fanką pippena, siostra Kobego Bryanta, ale przewijam stronę, jest on, wielki biały, nie wyglądający jak sportowiec, w zielonej koszulce z napisem Celtics z numerem 33, Larry Bird, tata określał go mianem ostatniej nadziei białych, zakochałem się,. Potem od kolegi taty dostałem na dvd nagrane dokumenty o mistrzowskich sezonach Chicago Bulls, odpalam pierwszy, sezon 90-91, historia się toczy i przechodzimy do przedstawienia rywali w finałach NBA, Los Angeles Lakers, Magic Johnson, podniosła muzyka jak z Miami Vice, a obok kadr na wysokiego brodatego Serba, a był nim Vlade Divac, i kolejny szok, co Europejczyk, co pali szlugi grał z Magiciem i to jeszcze tak dobrze. Potem na komunie dostałem Playstation 2 i NBA Live 08, i nic nie było takie same. 3 lata później pojechałem na Camp Gortata i kazałem siostrze przekornie założyć do zdjęcia z Marcinem koszulkę Lakersów, ponieważ wtedy z Phoenix odszedł, właśnie do Lakers jego mentor i sprzymierzeniec Steve Nash. I tak przygoda z NBA, trwa do dzisiaj lepiej lub gorzej, ale moje zdziwienie na widok Larryego Birda zostało w pamięci na zawsze.

Doceniam upór, z którym Leszek próbuje wmówić nam (i chyba sobie również) co odcinek ten niepohamowany, nieposkromiony, że aż dziki w swej naturze, rozwój Ekstraklasy. Jest to zrozumiałe o tyle, że jest on nie tylko twórcą i patronem uniwersum polskiej piłki, ale też jego najwybitniejszym mecenasem. Faktem jest, że coraz większe pieniądze są w nią pompowane, rozwija się sposób jej opakowania, budują się stadiony i akademie. Świetnie, naprawdę dobrze robią, jednak co do samego poziomu ligi mam zgoła odmienne zdanie. Tu się nic tak naprawdę nie zmienia. Od czasów Wisły Cupiała nie mamy drużyny, która faktycznie aspiruje do bycia kimś znaczącym w Europie. Próżno szukać drużyny, która choćby przez 3 sezony pod rząd nie skompromitowałaby się na tym czy innym polu. Nikt tu nie chce tak naprawdę być mistrzem. W międzyczasie nawet takie kraje jak Białoruś, Azerbejdżan, Mołdawia (najbiedniejszy kraj Europy) czy Bułgaria doczekały się drużyn, które coś w Europie znaczą i godnie reprezentują ten ubogi w swych stronach futbol. Wystarczy spojrzeć na losowy mecz drużyn ze środka tabeli tychże lig, by zrozumieć, że przewyższają naszą Ekstraklasę rozgrywki, w których gra się dosłownie na pastwiskach, pieniądze wypłaca się jak coś wpadnie do sakwy, a na stadiony przychodzą tylko rodziny piłkarzy. Rzekłbym nawet, że jeśli mowa o stosunku pieniędzy do jakości, to niestety jesteśmy w top 3 najgorszych lig kontynentu. Trudno mi nawet pomyśleć o jednej gorszej lidze pod tym względem, ale nie znam szczegółowych danych. Należę przy tym do ludzi, którzy tę naszą kopaninę mimo wszystko, a chyba nawet z jakichś ukrytych masochistycznych zapędów, stale śledzą od dobrego ćwierćwiecza. Wciąż przy 90% oglądanych spotkań towarzyszy mi poczucie beznadziei i marnowania czasu. Jako dumny Wrocławianin, a twardo stąpający po ziemi człowiek, z trudem przyjmuje tę narrację o rozwoju i konkurencyjności ligi, w której do ostatniej kolejki o mistrzostwo walczy burdel na kółkach, którym od lat jest Śląsk Wrocław. Mimo, że jest to klub bliski mojemu sercu, to myśl o mistrzostwie polski budzi we mnie więcej lęku niż ekscytacji. Nic na bazie tego sukcesu nie zostanie zbudowane, poza podstawą pod propagandę sukcesu ekipy rządzącej. Która nota bene i tak, co by nie zrobiła, nigdy nie zostanie pociągnięta do odpowiedzialności za wyrządzone szkody. Ba, tu wystarczyła „okejka” od Donalda, by ludzie przymknęli oko na całą listę grzechów, za które powinni być nie tylko wykluczeni z życia publicznego, co pociągnięci do odpowiedzialności karnej i w konsekwencji dali im drugą kadencję na doszczętne zmarnowanie i sprzeniewierzenie potencjału mojego pięknego miasta. Ale to już inna historia, tylko jednego klubu. A podobne cyrki można dostrzec, jak Polska długa i szeroka. Ja naprawdę nie mówię o corocznej Lidze Mistrzów, a o minimum przyzwoitości, stabilizacji i normalności. Nadzieje dawał Raków, ale ostatnie poczynania przede wszystkim na rynku transferowym, sprowadziły mnie na Ziemię. To jest jednak polski klub, nic nie zrobisz… Dla fabuły to spoko. Cała E-klasa to dla fabuły spoko, ale nie mylmy tego z rozwojem, bo 2x biedniejsze ligi odjechały nam na 4 długości.

Mariusz Rumak jest magiem, który wszystkie punkty wpakował w charyzmę i brakuje mu many nawet na najprostsze zaklęcia. A z tymi powrotami trenerów to pomyślałem sobie, że może to jest taki nasz, Ekstraklasy, swojski sposób na "plan długofalowy". Zamiast trzymać kogoś ciągiem przez kilka lat, zwalnia się go i zatrudnia z powrotem, bo przecież trzeba zachować twarz przed kibicami i reagować jak przegrywa. W ten sposób mamy karuzelę trenerską, ale każdy ma przypisany "klub podstawowy", który jest jego długofalowym projektem. Wilk syty i manczester sity.

Jestem naprawdę solidnie zadowolony ~Marek Papszun, prawdopodobnie

My (wasi słuchacze) jako Darth Sion z KoToRa2, uwielbiamy cierpieć

Pierwszy kontakt z NBA był na kasecie VHS mecz Dalas z gwiazdą zespołu Ronaldo Blackmanem - nie mam pojęcia dlaczego to pamiętam :):):) . Wciągnęło mnie to na tyle, że na DSF - na Śląsku jakoś to ściągaliśmy - zacząłem oglądać NBA i pierwszy mój finał to Lakers - Detroit ! A później już "Hej, hej tu NBA" i wstawanie po nocach żeby oglądać Jordana!! I ten moment radości kiedy padło "I'm back" !!! Oj działo się. Pozdrawiam Krzysiek

Najpierw była czapka z daszkiem Chicago Bulls z rynku. Wtedy jeszcze nie było dżokejek ani fullcapów, tylko czapki z daszkiem. Oczywiście nie rozumiałem co to znaczy - był fajny byk a to siedmiolatkowi wystarczało. Potem na osiedlu pojawiła się płyta CD-RW z napisem "NBA Live 2003" wykonanym czarnym markerem i od tamtej pory zaczęło się granie zarówno na komputerze jak i na osiedlu (byłem jednym z dwóch posiadaczy piłki do kosza na całym osiedlu, zakupionej w sklepie TOP-SPORT). I wtedy połączyłem kropki o co chodziło z tą czapką, której już dawno nie było... no i oczywiście Bravo Sport!

Mam nadzieję, że mimo powrotu Papszuna do Rakowa, plotki o kolejnych klubach, które będzie prowadził nie ucichną 😂

@user-up1ms3cc1p

Ай бұрын

Nie zapominajmy o reprezentacjach Kanady, Czech i Łotwy. Tam pewnie zatrudnią nieudaczników i niebawem ponownie zarzucą sieci na Marka

Dziękuję panowie Tetrykowie, tym gadaniem sprawiliście że jako kompletny laik odpaliłem sobie NBA na nocnej zmianie i akurat fajny mecz się trafił.

W połowie lat 90 kupowałem gumę do żucia NBA z naklejkami logo zespołów, ktore się zbierało i wklejało do albumu. Kompletne albumy można było wysłać i otrzymać nagrodę. Pamiętam, że dlugo nie mogłem trafic naklejki z Chicago Bulls (została ostatnia do mojej kolekcji). Kombinowałem, że muszę kupować gumy w różnych sklepach. Pewnego dnia poszedłem do sklepu, w którym jeszcze nie kupowałem i pani sprzedawczyni podała mi całe pudełko z gumami, abym sobie wybrał. "Prześwietlałem" pod słońce jedna po drugiej aż wypatrzyłem mojego swietego gralla. Na miejscu wkleiłem ostatnią naklejkę do albumu, który prezentował się naprawdę zacnie. Tak narodziła się moja zajawka na NBA i jednocześnie wiara w dobro ludzi. PS. kompletny album wysłałem na wskazany adres. Po ok. pół roku otrzymałem moją nagrodę... kalkulator! Do dziś mi szkoda tego albumu.

@Lukasz-Lukasz

Ай бұрын

Przypomniałeś mi ten album, również udało mi się cały uzbierać i wysłać, losowanie nagród było jakoś późnym wieczorem i patrzę są moje imię i nazwisko, tylko miejscowość się nie zgadzała, okazało się że wygrał chłopak o takich samych danych, tyle że z podkarpacia. Trauma wróciła😀

@Robin_Pam_Persi

Ай бұрын

@@Lukasz-Lukasz Czyli mieli więcej tych kalkulatorów 😉. Współczuję rozczarowania. chociaż z perspektywy czasu większą wartość miałby pełny album niż te "nagrody". Inne czasy, wiadomo.

Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę: - Tank: Kamil Glik - Łotrzyk: Jacek Góralski - Łucznik: Arek Milik (🙃) - Bard: Kamil Grosicki (pieśń wzmacniająca drużynę: "Przez twe oczy zielone") - Mag: Franz Smuda (oczywiście dwuklasowość: cygan-czarodziej)

@piotrx7692

Ай бұрын

Bard: Peszko S

Dziękuję że nic nie mówiliście o Wiśle, przynajmniej się posmialem 💪

Jakieś dwadzieścia kilka lat temu plakaty i naklejki z "Bravo Sport", w tym nieśmiertelnego Kobe Bryanta. I od tego czasu tylko Lakersi. Przez jakiś czas także Raptorsi, dopóki nie zniszczyli swojego herbu. Za dzieciaka interesowałem się dinozaurami i chciałem być paleontologiem, więc Raptorsi byli naturalnym wyborem.

Moja przygoda z NBA zaczęła się w przedszkolu od Kosmicznego Mecz z Jordanem i od - NIESPODZIANKA - Czapki Charlotte Hornets :D Później dzięki Bravo Sport i NBA Live 2002, zacząłem kibicować Lakersom z Shaqiem i Kobe'm w składzie. Z tym Charlote Hornets to serio niesamowite jak tak przeciętna drużyna miała tyle gadżetów na polskich bazarach. Na przykładzie piłkarskim to tak jakby dzieciaki zamiast w koszulkach Realu Madryt czy Bayernu biegały w koszulkach Rayo Vallecano albo Hansy Rostock :D

Ja nie mam historii z NBA, ale ziomek, którego znam (nie osobiście) grał kiedyś z Gortatem, a Gortat w NBA grał

Moje wspomnienie i powiązanie z NBA. Jestem fanem skoków, produktem Malyszomanii. A Włodek Szaranowicz mówił kiedyś "hej hej tu enbijej"

Stop. Kilka rzeczy. NBA jest cudowne, mi przypomina Moje dzieciństwo i ten dziecięcy niczym nie pobrudzony zachwyt nad Michaelem Jordanem. Robiłem zadania po południu oglądając TVP2 i myślałem że oglądam na żywo koszykówkę. Starcia z utah jazz będą ze mną chyba do końca życia. Pamiętam jak płakałem gdy Jordan mówił że kończy karierę i jaką radością było dla mnie gdy ją wznowił... Wtedy przestałem lubić los Angeles Lakers, bo shaquille O'Neal tam przeszedł z Orlando magic. Natomiast mówienie że Durand robi źle bo przeszedł do najlepszego klubu, jednoczesne kibicowanie Realowi dla mnie to hipokryzja. Bo dokładnie to cały czas od kiedy pamiętam robi zespół królewskich. Beckham Owen Ronaldo Ronaldo Figo Zidane. Kocham was słuchać uważam was za bardzo wartościowych ludzi, cenie bardzo tę uwagę że Kuba gardzi podejściem jeśli nie mogę pokonać to się przyłącz, ale dokładnie to co roku to co jakiś czas dzieje się z Realem Madryt.

Jeśli chodzi o NBA to mój pierwszy (i ostatni kontakt) był gdzieś w okolicy 2003-2005r gdy w podstawówce chodziłem na świetlicę bo rodzice pracowali do 15:00. Była tam kaseta VHS z filmem Kosmiczny Mecz w którym grał Dżordan i Kaczor Donald albo Królik Baks xDD. Jako że była to jedna z 4 kaset to przez dwa lata obejrzałem ten film z dobre 200 razy. Pozdrawiam

Postacie z gier (Baldur's Gate): Ekstraklasa to główny bohater gry, a ŁKS i Ruch to odpowiednio Wiewiórka i Niedźwiedź

Moje związki z NBA: - słuchałem kiedyś konferencji Jarosława Kaczyńskiego, jak żartował ze swojego wzrostu, że jest wysoki jak koszykarz (fonetycznie) nbea - Marcin Gortat zrobił swój camp w swojej miejscowości

11:31 Leszek, ja zapraszam na zjazd polskich kibiców Buffalo Bills. Pod moim Lidlem na Ruczaju. Będę ja. Już wkrótce 😎

Co do NBA, podstawówka ale nie pamiętam ktory to był rok i w piątki było taki combo na tvp że najpierw była Ciuchcia z Kulfonem i Moniką a później na tvp 2 jakieś powtórki czy skróty meczów komentowane przez pana Szaranowicza i to był tski nasz rytuał z kolegą że lo lekcjach oglądaliśmy te dwa lrogrsmy a później tradycyjnie charatanie w gałę do późnego wieczora. Oczywiście parę osób miało czapkeczki Chicago czy Charlotte, wiadomo z zielonym daszkiem od spodu no i już Bóg mody gdy miał na czapce pionowy napis z nazwą klubu. Później pojawiły się bluzy startera i tu też w klasie był rozrzut, bo jeden miał bluzę Hornets z numerem 2 inny miał bluzę Rodmana gdzie chcielismy mu dopisać imię tego koszykarza, tylko nie zaczynajace się od D a od P, kolejny w bluzie Spurs Robinsona gdzie już udało dopisać się markerem Crusoe, takie szkolne jajcury. No a potem umarło to śmiercią naturalną i większość została tylko przy koszulkach piłkarskich i paru zapaleńców w bluzach z NHL. Jeżeli chodzi o ulubionych koszykarzy młodzieńczych lat to Shawn Kemp z Seattle, teraz to chyba nawet nie ma tego klubu 😀 i Ewing z Knicks

Dobrze, że Kuba na koniec pokazał swoją kolosalną ćmę. Dobrze kończyć z przytupem :).

Końcówka programu to jest esencja ekstraklasy. Ta liga co sezon zaskakuje człowieka i dlatego wg mnie to jest najlepsza liga świata. Też już nie mogę się doczekać nowego sezonu. Jestem ciekaw kto jeszcze awansuje i kto jaki 3 spadnie. Jaram się tą ligą🔥🔥🔥

Moim ulubionym koszykarzem jest Shaq. Wielki chłop, nie wysoki: WIELKI, który obok grania w NBA poszedł na studia, twardo stoi na nogach, wspiera swoją lokalną społeczność i założył sklep dla ludzi większych rozmiarów z rozsądnymi cenami. Jako człowiek prawie dwumetrowy, który płacze jak musi kupić spodnie, bardzo szanuję.

Kawhi Leonard i jego game winner 2019 to moja ulbiona akcja w swiecie sportu. Ten moment, w ktorym wszyscy sa w bezruchu a piłka sie odbija od obręczy oglądałem z milion razy. A poczatki z NBA to okolice 2004.

Papszudeusz wraca po wielu latach do swojej Itaki. Na szczęście nie dał się uwieść syreniemu śpiewowi Węgrów

Ej, a o Papszunie słyszeliście? Co za historia 😂

Gdzieś dawno temu, jak przez mgłę pamiętam, że miałem dresy z tym szerszeniem, osą czy pszczołą.. to zapewne było to logo drużyny NBA. Dorzucę jeszcze kilkukrotne obejrzenie kosmicznego meczu i to wszystko związanego z NBA.

Komentarz dla zasięgów. Jak zawsze ciekawy program. Pozdrawiam.

jak byłem szczylem i dostałem z jakiejś okazji grę NBA LIVE 07 (to były te czasy, kiedy te gry były lepsze od serii 2K) i pamiętam ile godzin wręcz zarzynałem tą grę, te legendy, te wsady, te tróje, coś wspaniałego

Jako kibic Legii to się nawet cieszę, że o Legii nic nie mówiliście:)

2003 rok, w CD action była demolka NBA live 2003 no i zwariowałem. Od tamtej pory setki zarwanych nocy, kilka meczy na żywo itp :)

Wielka trójka w Bostonie. Weterani Garnett, Pierce, Allen plus najbardziej zmarnowany talent na rozegraniu w historii, potrafiący wykręcać najpiękniejsze asysty Rajon Rondo. Lob city z Paulem, Griffinem i D. Jordanem, które oczywiście nic nie wygrało, D. Rose, który "gdyby nie kontuzje" byłby nowym MJ'em. Ekstremalnie "Starzy" Mavericks rozbijający Miami Peją Stojakoviciem, Dirkiem Nowickim, Jasonem Terrym, Kiddem, Marionem i Chandlerem. Allen w Miami zabijający Spurs w ostatnich sekundach finału. Igoudala najbardziej nieoczywistym MVP finałów i wielkim game changerem Kerra, by potem dostać najbardziej ikoniczny blok w historii NBA od Lebrona i pierwsza porażka ze stanu 3-1. NBA jest pełne niesamowitych historii w każdym pokoleniu. Nie widziałem MJ-a na żywo, Birda, Olajuwana a i tak zdecydowanie jest co wspominać.

@GoalplYT

Ай бұрын

Uwielbiałem Rondo. Uwielbiałem Griffina. Mój czas NBA

35:24 Kuba top 🤣👏🏻

Marek Papszun odkąd odszedł z Rakowa oglądał każdy mecz i sporządzał w tajnym osobistym notaniku plan na naprawdę Rakowa. Nieoficjalnie wiadomo, że na samego Yeboaha poświęcił 34 strony analizując jego wszystkie sprinty, nieudane dryblingi i upadki, a nawet trasę samolotu, którym leciał na zgrupowanie reprezentacji Ekwadoru. Ale to wierzchołek góry lodowej. Niebawem w Rakowie wyświetli się komunikat, że drużyna musi liczyć minimum 18 graczy.

Moja przygoda z NBA i jej pierwsze przebłyski to chyba końcówka lat 90 i mecze NBA na dzisiejszym TVNie. Apogeum mojego zainteresowania przypadło jednak na lata 2013-2016 kiedy to podczas pobytu za granicą zarywaliśmy z kumplem nocki, aby oglądać mecze i dodatkowo obstawiać je u bukmachera :) wtedy znaliśmy wszystkie statystyki, o składach nie wspominając. No i młóciliśmy namiętnie w grę NBA Live.

Moja przygoda z NBA rozpoczęła się od NBA Live 2003 wersji demonstracyjnej, gdzie można było grać w ķółko New Jersey Nets z LA Lakers i to tam narodziła się moja miłość do Jeziorowców. Kobe z Shaquiem, później po tych kilku latach Kobe i Pau Gasol, obecnie LeBron z Davisem, no a w przeszłości wiadomo Magic z Kareemem. Masa wspomnień.

NBA? Rasheed Wallace! Nie znasz go, luz, jak większość świata. Dla mnie to był idol. NBA Live 2004, cudowne wspomnienia. Dlaczego Wallace? Bo był jedynym zawodnikiem Portland Trail Blazers, którym dało się coś zrobić. Był moją gwiazda i robił 50% punktów drużyny. Dlaczego Portland? Nie wiem, jedna z zagadek dzieciństwa, co spowodowało, że wybrałem tę drużynę i później grałem wszystkie sezony (oczywiście będąc małym gnojkiem, grałem sparingi i rozpisywałem na kartce ligę, bo nie ogarnialem systemu konferencji i płayoff). Piękne czasy, łezka się w oku kręci

epic KOLOSALNE PIENIĄDZE jingiel vs SZERSZY KOOOONTEKST

NBA: Jako dzieciak miałem najebane na punkcie Jasona Williamsa. Co prawda nie widziałem chyba ani jednego jego spotkania, ale te klipy z jego zagraniami łokciem za plecami i innymi cudami były legendarne. Jarałem się nim do tego stopnia, że w dupie miałem granie w NBA jakimiś Lakersami z Bryantem i Oneal’em, czy Filadelfią z Iversonem. Grałem najpierw Sacramento, a potem…Memphis Grizzlies, a nie była to ekscytująca drużyna. W życiu miałem na ścianie dwa niepiłkarskie plakaty. Eminem i Jason Williams. Reszta sami kopacze.

Piękne finały Miami z Spurs kiedy Miller zgubił but i trafił za 3, a ja wstałem o 3 ramo i tak spóźniłem się godzinę do roboty:)

Moja przygoda z NBA jest jak cały cykl mojego życia kibicowskiego. W koszykówkę zacząłem grać w gimnazjum, chodziłem na SKSy nawet na siłowni robiłem ćwiczenia skocznościowe żeby lepiej mi szło. Wtedy Oklahoma z Durantem, Westbrookiem, Hardenem, Ibaką, Jeffem Greenem grała tak zajebistą koszykówkę że nie dało się tej drużyny nie lubić. No i jak zacząłem ich regularnie oglądać to był już tylko zjazd w dół, najpierw wymiana Hardena, później dostawanie w łeb w play-offach,ostatecznie odejście Duranta do Warriors, no myślę trudno będzie tankowanie ze dwa sezony i wrócą. Otóż nie, był Paul George, był Carmelo Anthony, kilka lat ledwośredniactwa w czasie których zacząłem się przerzucać z koszykówki na piłkę nożną gdzie najlepiej mi się oglądało mecze UWAGA- Tottenhamu któremu zacząłem kibicować bo grali ładnie, mieli wicemistrza, mieli skład młody, było dla mnie oczywiste ze pójdą w górę. Otóż nie xD zaczęła się średniawka więc zacząłem się interesować również ekstraklasą gdzie najbardziej podobał mi się Lech Poznań z Jóźwiakien, gytkierem, Tibą, Gumnym itd. Później zdobył Lech mistrza, pograli w pucharach i zaczyna się stały cykl życiowy drużyny której kibicuję

Próbowałem się wkręcić w NBA jak jeszcze Kobe z Shaqiem grali w Lakersach, ale na porządnie wkręciłem się w 2010 jak zobaczyłem ze w Memphis Grizzlies gra koszykarz o imieniu Rudy Gay, potem odkryłem resztę składu Grizzlies, co do Minnesoty to chyba ostatnia drużyna która wystawiła pierwsza piątkę tylko z białych graczy (2012 lub 2013)

A Kuba mógłby nagrać film i wrzucić na KZread jak czyta ten cały skarb kibola na głos? Bo niestety się da się na raz czytać tradycyjnych tekstów i pracować 😊

Za bardzo małego dzieciaka, jak każdy, miałem czapkę z daszkiem Czikago Bulls. Trzymaną codziennie w wazonie matki żeby daszek był odpowiednio wygięty w łuk. Problem w tym, że nikt na podwórku nie miał dostępu do meczów i nie mieliśmy pojęcia, że jest jakaś NBA. Założyliśmy więc, że w USA funkcjonuje drugi Real Madryt, który wszystkich wymiata w piłeczkę i ci, którzy również posiadali wygięte w łuk bejsbolówki Czikago, utworzyli podwórkową drużynę, coś w stylu Bulls FC. Lata później zobaczyłem Davida Beckhama, bogatego lecz z rozpaczą oglądającego jak jego koledzy z drużyny próbują nie zrobić sobie krzywdy kopiąc świński pęcherz. Wtedy wiedziałem już, że Jankesi to raczej wolą rzucać niż kopać.

1:06:42 Dziennikarze donoszą, że Marek Papszun jest kandydatem do objęcia posady trenera w Fortunie Düsseldorf

Od kiedy pracuję na nocną zmianę odkryłem i wsiąknąłem w NBA. Go CELTICS

Kuba: Wszyscy co zawalili sezon sprytnie przenieśli się w przyszłość i snują mocarstwowe plany Pogoń Szczecin: Lepsze jutro było wczoraj.

Dorastając w Polsce lat 90. (to brzmi jak pierwsze zdanie powieści mafijnej) nie miałem dostępu do NBA, ale asortyment na lokalnym targu wskazywał, że najlepsi są Chicago Bulls i Charlotte Hornets. Żyłem tym złudzeniem przez jakieś 2-3 lata, dopóki na TVN nie pojawił się magazyn NBA Action (myślę, że około 1999 roku). Bulls byli jedną z, o ile nie najgorszą drużyną w lidze, ale z radością czekałem na skróty z akcji Larry'ego Johnsona i Muggsy Boguesa, których najlepiej pamiętałem z Kosmicznego Meczu. Ku mojemu rozczarowaniu nigdy nie zobaczyłem ani jednego, ani drugiego. Dopiero po latach dotarło do mnie, że zapewne byli na ekranie, tylko Johnson grał już w New York Knicks, a Bogues w Toronto Raptors. Oprócz żalu, że Hornets nie odpowiadają moim dziecięcym fantazjom (cenna życiowa lekcja), został mi sentyment do Allana Iversona i Latrella Sprewella.

Kay Teian, to Hagrid Polskiej piłki. Może trochę niezgrabny, ale ma swój urok.

Mój związek z NBA to sprawdzanie statystyk Macieja Lampe na telegazecie i jaranie się 5 punktami w meczu.

Gonçalo Feio - myśliwy/barbarzyńca. Połączenie broni dystansowej (kuwety na dokumenty) i szału bojowego daje 100% szans na krytyczne obrażenia

Moja historia z NBA, ale ogólnie nigdy jakoś specjalnie się tym nie interesowałem chociaż mam bluzę AIR Jordan. Ale do rzeczy jak był ten okres co Chicago Bulls wszystko wygrywało z Jordanem, Pippenem i Rodmanem to ja na przekór kibicowałem Utah Jazz i moim ulubionym zawodnikiem był John Stockton, wydaję mi się ża bardzo niedoceniany gracz dzisiaj. A Leszku co do herbów to wtedy były najlepsze herby ever, i to wliczając wszystkie dyscypliny (jedynie herb Radomiaka może powalczyć) wszystkie herby były cool i chociaż się tym nie interesowałem to wiedziałem kto jaki ma herb, a herb Orlando Magic to był sztos nad sztosy

NBA to kosmiczny mecz, no i miałem jakąś czapkę Orlando Magic i kompletnie nie rozumiałem o co chodzi. Internetów oczywiście jeszcze wtedy nie było.

Wspomnienia z NBA: Było coś koło 1996 roku. Chicago Bulls dalej w sztosie. Ja z jakiegoś nieznanego mi powodu zawsze im życzyłem, żeby sobie głupi ….. rozwalili. No i Utah Jazz musiało zawsze spartolić. A jak zaczęli w pewnym momencie dusić wszystkich Lakersi, których nawet lubiłem, to zacząłem kibicować przeciwnikom Lakersów 😂

Miałem za dzieciaka w pokoju tapetę z Charlesem Barkleyem. Zapętlonym w nieskończoność. Fraktal Barclaya. Mam gdzieś zdjęcie. Do dziś nie rozumiem jak do tego doszło. W czasach Cikagobuls, Jordana, Szaka i Rodmana.

Moja przygoda z NBA - jako dziecko miałem czapkę Toronto Raptors, którą zgubiłem i byłem bardzo smutny z tego powodu, ale teraz myślę że nawet dobrze wyszło, bo pewnie zostałbym ich kibicem, co chyba jest dość trudnym doświadczeniem, a życie dostarcza wystarczająco rozczarowań

HELLO CARDENAS, SIT DOWN, COME ON

Jeśli chodzi o gadżety NBA, to racja, większość ludzi miała Hornets, Nets i dość często Celtics. Ja miałem koszulkę Jordana, ale to tylko dlatego, że mi kuzyn z USA wysłał :D Był taki czas, że wszyscy pomykali po osiedlu w zimowych kurtkach Startera, 99% było z zespołami NFL i jeden rodzynek z...tak, z Hornets. Ja miałem taką kurtkę Raidersów bo jako jedyna miała znośny kolor czyli czarny. Innym bardzo ciekawym przypadkiem były czapki z Redskinsami, praktycznie 50% czapek to były ten z Indianinem...

@PichalMol

Ай бұрын

Właśnie znalazłem czarną "wiatrówkę" raiders po starszym kuzynie 😂😂😂

Zróbcie sobie osobny program o tym NBA , bo jeśli coś o koszykówce to może o naszej Polskiej!

Pamiętam za dzieciaka jak z kuzynem się oglądało magazyn NBA na TVNie, a potem wieszaliśmy pod domem na płocie kosz (z logo Chicago Bulls ofc) i robiliśmy Top 10 akcji tygodnia. :)

Jaga po sprzedaniu zawodników zbuduje LOTNISKO. Dzięki temu będą mogli latać na mecze - a może nawet skuszą "Guardiolę" do powrotu na stanowisko trenera :)

10:20 ale z przejsciem Duranta do Warriors wiąże się chyba jedna z lepszych historii w NBA w ostatnich latach, jak najlepszy team w historii, wzmocniony jeszcze Durantem przegrywa finał z Cleveland, prowadzonym przez syna marnotrawnego Lebrona

@PichalMol

Ай бұрын

Tylko że gsw byli zdziesiątkowani przez kontuzje. Ale historia piękna, tak czy siak.

Mam jeden epizod życiowy z NBA. Mój kolega z pracy to wielki fan Golden State Warriors. Postanowiłam mu zrobić laurkę na urodziny i narysowałam na niej logo GSW. Może nie wyszło za ładnie, bo rysować nie potrafię, ale wiem, że kartka stoi u niego na półce. I widziałam, że się autentycznie ucieszył z prezentu.

Przyszedłem tu żeby posłuchać o piłce nożnej, a piszę znów komentarz o NBA XD Obejrzałem ze 2 mecze NBA w życiu, ale do Hornets mam sentyment, bo mój dziadek miał ich czapkę (Bullsów też, ale tę muchę bardziej zapamiętałem)

W NBA najbardziej kocham wielkie powroty. Pamiętam sezon 92/93, gdy ikony jak Jordan, Barkley i Ewing grali tak przeciętnie, że wydawało się, jakby ich drużyny zostały opanowane przez grupę Deduktor. Wyglądało to gorzej niż symultaniczne mecze ligi polskiej z tego samego sezonu, w których DZIAŁY SIĘ RZECZY. I tak jak wtedy Legia zdobyła mistrzostwo po KOSMICZNYM MECZU z Wisłą Kraków wyprzedzając ŁKS, tak NBA odzyskała swoje gwiazdy na samym finiszu. I pomyśleć, że wszystko dzięki, Królikowi Bucksowi, Diabłowi Tasmańskiemu i pięknej Loli.

Oczywiście sezon 2000/2001 Philadelphia 76ers i ten maly sprytny czar...dziej koszykówki Allen Iverson.

Leszku przesuń no to spotkanie fanów Charlotte, mieszkam niedaleko po postalibyśmy we dwóch, no ale na Boga nie o godzinie 12...

Marek Papszun to zdecydowanie Tyrael z Diablo. Pomógł Rakowowi na samym początku. Później pozornie odszedł ale trzymał rękę na pulsie, by wrócić w momencie największej potrzeby

Szwarga do Papszuna: grałem twoim i umar

@GoalplYT

Ай бұрын

Dobre

Jedyny mój kontakt z NBA to chyba kultowa czapka Charlotte Hornets która dostałem za małolata. Musiał to być jakiś okres początku roku 2000 ale była świetna i uwielbiałem ten wzór osy, brat natomiast miał byczka z Chicago Bulls

Z całym szacunkiem dla Marka Papszuna, ale patrząc z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora, jego osiągnięciem aktualnie jest sukces Rakowa i tyle. Natomiast poza Rakowem, jego doświadczenie obejmuje przede wszystkim 3cio czy 2 ligowe kluby. Na pewno Papszun jest wartościowym trenerem, ale zastanawiam się czemu drużyny inne niż reprezentacja Łotwy miałyby rozważać zatrudnienie go na stanowisku trenera. Niemniej trzymam kciuki za Papszuna i dalszy rozwój!

Na pierwszy wyjazd integracyjny Raków pojedzie tramwajem. Dużo miejsca na dużą kadrę.

Tacy są super polscy trenerzy że nadają się do ekstraklasy tylko

Trybowane udka z kurczaka panowie. To jest życie !

Nigdy nie byłem dobry w koszykówkę. Któregoś roku w gimnazjum nauczyciel wf powiedział, że da 5 z wf każdemu kto trafi z połowy boiska do kosza (za pierwszym razem). Nie chciałem próbować, ale w końcu podszedłem i ja. Rzuciłem od dołu - wpadła nie dotykając nawet obręczy. Myślę, że to był błąd w Matriksie 😅

Jak w podstawówce wracałem po lekcjach do domu, to akurat pokazywali mecze NBA. Włączam sobie, leci Utah Jazz - Chicago Bulls (powiedzmy, już dokładnie nie pamiętam drużyn). Pooglądałem jakieś pół godziny i poleciałem na podwórko grać w piłkę. Następnego dnia po szkole włączam TV, a tam powtórka meczu NBA, więc od razu cyk na podwórko. Kolejnego dnia to samo - po co oni dają powtórki? Widocznie musiał być ważny mecz. I tak przez kilka dni, więc dałem sobie spokój z oglądaniem i dopiero po wielu latach (w sumie niedawno) dowiedziałem się, że finały NBA trwają 7 meczów. 😅 Taki ze mnie łoś.

@HaldirZero

Ай бұрын

Na swoje usprawiedliwienie dodam, że z NBA najbardziej interesowały mnie piękne kolorowe koszulki, buty i czapki z daszkiem (oryginalne oczywiście TYLKO z 8 nitkami!). Mecze to był dodatek, na który czasem trafiało się w telewizji

Wątek związany z piłką nożną. Jacek Sutryk to taki trochę książę Arthas, nie zabił wprawdzie ojca, ale zabił samego siebie i został królem. Nie żyje król, niech żyje król!

Ja to już chyba wiem, w czym tkwił problem Rakowa. Wszystko przez obszerną kadrę. Jak masz 40 zawodników w składzie, to największy problem jest z tym, kto w autobusie ma siedzieć na kole. Stąd też ciągłe kłótnie oraz kontuzje spowodowane tym, że co chwilę ktoś musiał jechać w autobusie z podkurczonymi nogami. Papszun przychodzi, bo mu Świerczewski obiecał KOLOSALNY sterowiec, którym piłkarze będą podróżować wygodnie na mecze.

Leszkowi częściej musi żona robić kawę, dawno tak aktywny nie był 😅

Ja, że tak napiszę jestem dzieckiem Kobego i Shaqa, dlatego Jeziorowiec na całe życie 😀

W tym sezonie są duże szanse na to, że oprócz Rakowa całkiem sporo polskich topowych klubów będzie bez pucharów więc to akurat chyba nie jest jakiś wielki handicap.